Prowincja piłkarska

Moje przeżycia związane z grą w klubie GLKS ZAMEK KZ

Hej ZAMEK!!!

ZAMEK

Tutaj nie będę opisywał szczegółów o klubie. Opiszę tu wszystko, co ważne.

Po pierwsze Pan Piotruś. Nie znam nikogo w mojej miejscowości, kto nie znałby tego małego pana, który jest na każdym meczu. Ma swoje miejsce na trybunie i zawsze tam siada z piwkiem w ręce. Takich ludzi się ceni. W czasie meczów nie można liczyć na rzesze wiernych fanów, ale jest garstka prawdziwych kibiców. Tacy są na każdym meczu i krzyczą do zdarcia gardeł. W takich drużynach jest bardzo duży nacisk kładziony jest na pracę z młodzierzą, bo ona jest przyszłością klubu. Przy mocno ograniczonym budżecie (jak w każdej drużynie w niezawodowej lidze) wychowanie własnych piłkarzy jest rzeczą podstawową. Stadion - nic wielkiego. Kawałek trawy i bramki, ale tyle krwi i łez nie znajdziemy na profesjonalnym dywanie do grania. Piłkarze nie są najlepsi technicznie. Tutaj liczy się walka i zaangażowanie. Cęsto wszystko dzieje się drogą przypadku, ale to jest najlepsze!!!

O mnie

Kim jestem? Niech będzie, że MZ. Gram w klubie piłkarskim w polskiej okręgówce juniorów GLKS ZAMEK KZ. Piłkę kopiemy rekreacyjnie i nie jesteśmy jakimś wielkim zespołem. Gram na środku obrony i trzeba przyznać, że jestem boiskowym wariatem, bo gdy wychodzę na boisko zapominam o wszystkim.

Herb

Podstrony